Święty Wojciech, męczennik, patron Polski, jest jedynym świętym tego imienia. Urodził się około roku 956 w czeskich Libicach, w możnej rodzinie Sławnikowiców. Kształcił się w Magdeburgu pod opieką tamtejszego arcybiskupa, Adalberta. Ku jego czci Wojciech przyjął, prawdopodobnie w czasie Bierzmowania, imię Adalbert, pod którym jest znany i czczony na Zachodzie.

Potem przebywał w otoczeniu pierwszego biskupa Pragi, Dytmara. W roku 982 był świadkiem jego przedśmiertnego kajania się z zaniedbań i grzechów. W rok później otrzymał sakrę i został jego następcą.

Stanowisko okazało się nad wyraz trudne. Nie mogąc się uporać z przeciwnościami, udał się Wojciech po radę do Rzymu. Odwiedził też wówczas sędziwego ascetę, św. Nila. Potem osiadł u św. Bonifacego na Awentynie i przyjął habit benedyktyński, podczas gdy w rządach diecezją zastępował go Falkold, biskup miśnieński.

Gdy ten umarł, Czesi zażądali powrotu Wojciecha. Przychylając się do życzenia papieża, wiosną 992 r. wrócił Wojciech do Pragi i zajął się gorliwie sprawami kościelnymi w Czechach. Z jego inicjatywy powstał wówczas w Brzewnowie klasztor benedyktyński, wybudowano kilka kościołów, prawdopodobnie prowadzono także jakieś akcje misyjne na Węgrzech. Ale stosunki wewnętrzne nie poprawiły się i biskup znajdował się nadal w orbicie ścierających się ze sobą rywalizacji rodowych. Oliwy do ognia dodało zajście z naruszeniem azylu kościelnego. Biskup stanął mianowicie w obronie kobiety, która chciała z niego skorzystać. Zawsze prostolinijny, zaprotestował energicznie, gdy zaś nie znalazł posłuchu, po raz drugi opuścił Pragę i udał się do Rzymu (995).

Wkrótce potem zniszczono jego rodzinne Libice i wymordowano mu braci. W tej sytuacji o rychłym powrocie marzyć nie mógł. Toteż zetknąwszy się w Italii z Ottonem III, zaczął snuć plany działalności misyjnej, do której zachęcał go cesarz. Odwiedził jeszcze groby świętych we Fleury, Saint-Denis i Tours, potem z myślą o realizacji misyjnych zamiarów ruszył do Polski. Podsunięto mu tu myśl o pogańskich Prusach, nękających raz po raz granice.

Z wiosną popłynął więc łodzią do Gdańska, stamtąd zaś prawdopodobnie w stronę ujścia Pregoły. Nie został gościnnie przyjęty. Pogańscy Prusowie okazali mu wręcz wrogość. Mimo to próbował apostołować. Gorliwe próby zakończyły się tragicznie. Napadnięty w pobliżu miejscowości, której nie jesteśmy w stanie zidentyfikować (Tękity, Truso?), padł przeszyty strzałami; potem odcięto mu głowę i wbito na pal. Było to 23 kwietnia 997 r.

Niebawem Bolesław Chrobry wykupił ciało Męczennika i z honorami pochował w Gnieźnie. Wkrótce Wojciecha kanonizowano, natomiast w czasie zjazdu gnieźnieńskiego obrano go patronem nowo utworzonej metropolii.

Pierwszym propagatorem jego czci na forum europejskim stał się Otto III. Cześć ta rozszerzyła się także na Czechy i Węgry. W tych ostatnich krajach oraz w Polsce rychło spowita została w legendy. Swe uzasadnienie znalazła jednak także w dokumentach pisanych, zwłaszcza w dwóch „Żywotach” i „Pasji”, które stały się cennymi źródłami poznania historii młodego państwa polskiego. Z jego dziejami kult Wojciecha sprzągł się szczególnie mocno, bardziej nawet aniżeli z historią Czechów.

Na podstawie:

Henryk Fros SI i Franciszek Sowa, Twoje imię, WAM, Kraków 1982.