Odchodzę od konfesjonału po dobrej Spowiedzi św. Pozostaje mi do wykonania jeszcze tylko piąty (ostatni) z pięciu warunków dobrej Spowiedzi, czyli zadośćuczynienie Panu Bogu i ludziom. Wypada mi też podziękować dobremu Bogu, że zechciał odpuścić moje grzechy, przyjął mnie za swoje dziecko i obdarzył łaskami uczynkowymi, czyli umocnił moje dobre chęci swoją Boską siłą. I chociaż mam jeden jeszcze warunek do spełnienia, najchętniej bym śpiewał i podskakiwał z radości.

Często okazuje się jednak, że zanim będę mógł cieszyć się pięknem swojej czystej duszy, wcześniej czeka mnie jeszcze jedna duchowa bitwa z szatanem. Dlaczego? On już przegrał i dobrze o tym wie. I właśnie dlatego będzie próbował się mścić. Co może mi zrobić? Właściwie to nic, może jedynie mącić moją radość smutnymi myślami. Będzie więc to robił, zwłaszcza jeśli widzi, że naprawdę kocham Pana Boga i że do szczęśliwej przyjaźni z Bogiem jest już blisko.

Z pewnością będzie chciał mi wmówić, że Spowiedź była świętokradzka, że muszę biegiem wrócić do księdza i spowiadać się jeszcze raz, że Pan Bóg mi grzechów nie odpuścił i może nawet nigdy mi nie odpuści, bo ich się nie da odpuścić itp. Wszystkie te pomysły są tak niedorzeczne, że aż śmieszne. Bywają jednak natrętne jak stado głodnych komarów.

Co mam zrobić, jeśli w głowie zaczną się kłębić takie lub podobne pesymistyczne myśli? Nic. Po prostu nic. Śmiać się w duszy z tych ostatnich wysiłków pokonanego szatana i nie pozwolić, by popsuł moje szczęście odzyskane przed chwilą w sakramencie Pokuty.

* * *

Czy na pewno moja Spowiedź była dobra? Zależy to tylko od tego, czy starałem się należycie wykonać wszystkie warunki dobrej Spowiedzi św. Jeżeli wykonałem już cztery pierwsze (a są to: dokładny rachunek sumienia, prawdziwy żal z miłości do Boga lub z lęku przed Jego karą, mocne postanowienie poprawy i szczera Spowiedź), a piąty (zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu) mam zamiar zaraz wykonać, to Spowiedź św. musiała być dobra i nie ma innej możliwości. Pan Bóg grzechy odpuścił. Odpuścił wszystkie, również i te, których zapomniałem wyznać.

* * *

Na szczęście Pan Bóg używa innego sposobu osądzania uczynków niż my. My mamy skłonność oceniania ludzi według wartości handlowej ich produktów, Pan Bóg natomiast patrzy na serce, to znaczy na sumienie: Jeżeli chciałem zrobić coś dobrze, to dla Boga jest to dobre, choćby wszyscy inni orzekli inaczej.

Jeśli chciałem upiec ciasteczka dla cioci przed jej przyjazdem i trochę mi się przypaliły, to ciocia, gdy skosztuje, oceni moje wyroby jako nieudane, a mnie uzna za kiepskiego piekarza. Może mi tego wprost nie powie, ale na przyszłość z pewnością będzie unikała moich wypieków.

Jeśli jednak Bóg będzie miał te ciasteczka oceniać, to zapyta: „Jakie chciałeś mi przygotować: smaczne czy spalone?”. Odpowiem: „Chciałem upiec smaczne”. Pan Bóg oceni: „Więc są wy­śmie­nite”. I schrupie je ze smakiem, a odchodząc, poprosi o takie same na następny raz.

Podobnie jest z pięcioma warunkami dobrej Spowiedzi św. Nawet jeśli czegoś nie umiałem dobrze zrobić, ale naprawdę bardzo się starałem i niczego nie zaniedbałem, to Pan Bóg mnie pochwali, Spowiedź św. będzie dobra, a grzechy zostaną przez Pana Boga odpuszczone.

* * *

Nie ma więc sensu powracać myślami do odprawionej Spowiedzi św., „szukać dziury w całym”, poddawać się przygnębieniu. Takie niepokoje nie mogą być mądre, bo jedynym naprawdę mądrym pomysłem jest cieszyć się pięknem duszy i podskakiwać z radości.

Przecież po dobrej Spowiedzi jestem święty!

ks. Krzysztof Pikul

Artykuł opublikowano w „Zwiastunie Maryi” nr 1 (216) z roku 2015.