„Panie Boże, na pewno się poprawię, to masz pewne jak w banku! A kiedy? Nie wiem. Jak to zrobię? Też nie wiem, nie myślałem nad tym, mam ważniejsze sprawy. Czy zależy mi na poprawie? Nie za bardzo. Czy w ogóle chcę się poprawić? A po co!”.

Czy można coś takiego nazwać mocnym postanowieniem poprawy? Bałbym się. Nawet naiwny człowiek, gdy od swego dziecka usłyszy taką „obiecankę”, nie będzie się cieszył. A tym bardziej Bóg!

Trzeci warunek dobrej Spowiedzi św. formułujemy tak: „mocne postanowienie poprawy”. Każde z tych trzech słów jest ważne i nie może go nam zabraknąć. Zatrzymajmy się więc nad nimi na chwilę, zacznijmy od słowa ostatniego, a skończmy na pierwszym.

 „Poprawa” – przede wszystkim jest to zmiana, zmiana z gorszego na lepsze, odrzucenie wszystkich grzechów. Żadnego, nawet najbardziej ulubionego, nie mogę sobie zostawić. Nie wystarczy samo marzenie o poprawie, nawet bardzo romantyczne. Może to i wzruszające, ale marzenie – to po prostu nic. Ładne nic, ale nic. Nie tego Pan Bóg oczekuje. Musi zaistnieć rzeczywista zmiana. Syn Marnotrawny wrócił, Magdalena przestała grzeszyć, a ja??

 „Postanowienie” – to jeszcze nie sukces, ale raczej plan drogi do sukcesu. Plan, jak plan budowy domu. Domu jeszcze nie ma, a już wiem, jak będzie wyglądał. Podobnie jest z moim postanowieniem. Jeszcze się nie poprawiłem, ale już wiem, że to zrobię, i wiem, jak to zrobię.

Już nieraz podejmowałem podobne próby i zwykle mi się nie udawało. Teraz siedziałem nad tym i myślałem, przeanalizowałem moje dotychczasowe bezskuteczne wysiłki. W końcu coś wymyśliłem, mam już plan poprawy. Naprawdę chcę zacząć lepsze życie i bardzo mi na tym zależy. Nie „kiedyś”, w dalekiej przyszłości, lecz teraz, od razu. Nawet nie jutro, bo jutro znów odłożę „na jutro” i taka zabawa może trwać do końca życia!

 „Mocne” – nie liczy się tu żadne uczucie: „tak strrrrasznie chcę, że aż zęby zaciskam!”. Pan Bóg nie czeka na nasze zgrzytanie zębami, ale po prostu na dokładnie przemyślany plan. Postanowienie – to plan. Mocne postanowienie – to „mocno” obmyślany plan, ze szczegółami. Kto przygotowuje plan domu, musi wiele rzeczy przewidzieć, np. przebieg instalacji elektrycznej, wodociągowej, kanalizacyjnej, przepisy przeciwpożarowe i tysiące innych spraw, których nie sposób tu wymienić. Za to spróbuję wyliczyć w punktach pewne myśli, których nie powinno zabraknąć w mocnym postanowieniu poprawy:

 • Co będzie z moimi grzechami? Czy naprawdę chcę się poprawić? Jak będzie wyglądało moje „nowe” życie? Które z moich grzechów są najbardziej niebezpieczne? Muszę ich szczególnie dopilnować. Z którymi będzie mi najtrudniej sobie poradzić? Jak i kiedy będę prosił Pana Boga o pomoc? Kiedy przyjdę do następnej Spowiedzi św.? Bo właśnie przez Sakrament Pokuty daje nam Bóg duchową siłę do poprawy.

 • Jak uniknąć tzw. okazji do grzechu? „Okazjami” nazywamy to wszystko, co – oprócz szatana – kusi nas do grzechu. Może to być miejsce, rzecz albo człowiek. Jest to zwykle złe miejsce (np. wyszynk), zła rzecz (np. wytrych) albo zły człowiek (już mnie kusił). Ale czasem może to być nawet coś dobrego, co jednak dla mnie jest pokusą, np.:

Paliłem z kolegami papierosy za kapliczką. Teraz to święte miejsce stanowi dla mnie okazję do grzechu.

Oblałem raz szwagra w zimny dzień wodą święconą i ile razy znów ją widzę, mam ochotę powtórzyć to samo. Ta woda jest rzeczą dobrą, nawet świętą, ale dla mnie jest okazją do grzechu.

Mam przedobrą sąsiadkę, ale jest na twarzy tak okropnie brzydka, że na jej widok przeklinam. Ta święta kobieta jest dla mnie okazją do grzechu.

Unikanie okazji jest obowiązkiem. Nieunikanie tych okazji, które kuszą mocno i zazwyczaj skutecznie, byłoby nowym grzechem. Jeśli okazji nie można uniknąć (np. nie może mąż unikać żony kusicielki, bo ślubował, że jej nie opuści), potrzebne będą dodatkowe środki ostrożności. To też trzeba przemyśleć.

 • Co dobrego będę robił? Jeśli mam zrezygnować z grzechów, zostanie mi wolny czas, pochłaniany dotychczas przez grzechy, i dużo wolnej energii. Jak teraz te luki zagospodaruję? Np.: Przesiadywałem w barze po 5 godzin dziennie. Więcej tam już nie pójdę. Jak teraz spożytkuję ten czas? Będzie trzeba nauczyć się czegoś nowego, znaleźć nowe zajęcia, tym razem dobre.

 • Jak wynagrodzę krzywdy, które wyrządziłem ludziom? Zadośćuczynienie jest piątym warunkiem Sakramentu Pokuty i będzie o nim osobny artykuł w „Zwiastunie Maryi”, ale obecnie (warunek trzeci) jesteśmy na etapie planowania, więc i to musimy dokładnie i konkretnie rozważyć.

W razie trudności warto skorzystać z rady kapłana w konfesjonale, np. gdy skrzywdzony przez nas człowiek już nie żyje albo nie wiemy, jak go odnaleźć.

Trzeba pamiętać, że jedną z krzywd jest gniew. Musimy go jak najszybciej zakończyć, a to wymaga czasem wielu ustępstw i wielkiej delikatności, więc będzie co planować!

* * *

W końcu plan poprawy jest już gotowy, dokładnie obmyślany. Nie wiem, czy poprawa mi się uda, bo już tyle razy w życiu przegrywałem... Ale chęci mam szczere i bardzo zależy mi na rze­czy­wistej poprawie. Panu Bogu też zależy, i to na pewno bardziej, więc przedstawię Mu mój plan w osobistej modlitwie i poproszę Go o siłę i wytrwałość, bo tak naprawdę to nic nie osiągnę, „jeżeli Pańskiej zabraknie pomocy”...

ks. Krzysztof Pikul

Artykuł opublikowano w „Zwiastunie Maryi” nr 8 (211) z roku 2014.