Rachunek sumienia
Dlaczego grzyby (np. borowiki) są takie drogie? To proste: bo nie przychodzą same, trzeba ich z trudem szukać, a nie każdy to lubi.
Dlaczego nie wszyscy chodzą chętnie do Spowiedzi św.? Może dlatego, że nie chcą się poprawić, a może i z tego powodu, że przygotowanie do niej trzeba zacząć od rachunku sumienia, czyli od szukania grzechów w swojej duszy, a tego chyba nikt nie lubi. Bo jak można lubić grzechy?
A jednak trzeba ich szukać, bo same się nie przypomną. Możemy być pewni, że w tym szukaniu grzechów i w całym przygotowaniu do Spowiedzi będzie nam diabeł przeszkadzał i będzie robił wszystko, co potrafi, aby nam ten sakrament obrzydzić.
Dlatego przygotowanie do Spowiedzi św. zaczynamy od modlitwy. Zwykle jest to modlitwa do Ducha Świętego, często dodajemy do niej parę słów skierowanych do Matki Bożej. Jeśli tylko zdrowie nóg na to pozwala, wypada przy tej modlitwie klęczeć. Można posłużyć się tekstem takiej modlitwy z książeczki.
Po tym ładnym wstępie przystępujemy do poważnej pracy. Proponuję usiąść sobie teraz wygodnie, bo chwilę to potrwa, a przed grzechami nie musimy klęczeć, na pewno na to nie zasługują.
Niewiele da nam patrzenie w ścianę, bo ona nam grzechów nie przypomni. Lepsza będzie książeczka. Powinna być ona dostosowana do naszego wieku. Gdyby ktoś dorosły chciał robić rachunek sumienia z książeczki dla dzieci, byłoby to równie niepoważne, jak gdyby z niemowlęcym smoczkiem w ustach usiłował wcisnąć się w dziecięce ubranko!
Rachunek sumienia w książeczce dla dorosłych jest długi. I całe szczęście! Bo po to właśnie on tam jest, by nam przypomniał wszystkie grzechy. Niektórzy ludzie, którzy nigdy samym sobie nie stawiali wyższych wymagań, zrażają się po „przestudiowaniu” pierwszej strony i dalej nie czytają. Ale nie o takich teraz piszę, bo naszym celem jest przecież dobre, a nie złe, przygotowanie się do Sakramentu Pokuty.
Przeczytaliśmy w końcu i przemyśleli wszystkie pytania. Co teraz? Kiedyś jeden drugoklasista tłumaczył koledze tak:
– Widziałeś kota, jak idzie? Najpierw idzie głowa, potem brzuch, a na końcu ogon. Głową jest modlitwa do Ducha Świętego, brzuch – to czytanie pytań z książeczki, a ogon – to zapamiętanie znalezionych grzechów.
Nawet to dość pomysłowe! Brzuch bywa dość duży, zwłaszcza jeśli grzechy zbierały się przez dłuższy czas. A potem trzeba wszystko zapamiętać. Ach, ten nieszczęsny ogon! On bywa bardzo długi, chyba nigdy nie ma końca, bo trudno spamiętać wszystko. A trzeba jeszcze porachować grzechy ciężkie lub określić ich częstotliwość!
To nic, że pamięć szwankuje. To nie grzech. Nie wolno na Spowiedzi grzechów zataić, ale zapomnieć można. Nie radzę pisać grzechów na kartce, to zbyt niebezpieczne. Grzechy mają być tajemnicą, nie piszmy ich nigdzie. Jeśli jakieś grzechy na Spowiedzi naprawdę zapomnimy (a nie zataimy!), to Pan Bóg, który wszystko wie, i tak je odpuści. Wyznamy je kiedy indziej, gdy się nam przypomną.
Co dalej? Idziemy do księdza? Stop! Jeszcze nie. Spowiedź jest czwartym warunkiem, a wykonaliśmy dopiero pierwszy! Został jeszcze drugi i trzeci...
ks. Krzysztof Pikul
Artykuł opublikowano w „Zwiastunie Maryi” nr 4 (208) z roku 2014.