Przystępuję do kratek konfesjonału. Mimo wszystkich podsuwanych przez szatana złych uczuć zdaję sobie sprawę, że ten czwarty warunek dobrej Spowiedzi św. jest właściwie najłatwiejszy. Przede wszystkim mam pomocnika, który nie towarzyszył mi w spełnianiu trzech wcześniejszych warunków i nie będzie ze mną, gdy przyjdzie czas na warunek piąty. Tym pomocnikiem jest ksiądz. I właśnie po to on tu jest.

Jest przy mnie też i Pan Jezus, choćbym miał grzechy ciężkie i nie było Go w moim sercu. Jest gdzieś blisko. Bo jestem jak Syn Marnotrawny, który przyszedł do ojca. Jeszcze go nie przeprosił, jeszcze nie zaczął mówić słów, które sobie w myśli przygotował. Zaraz to zrobi. Ale są już obydwaj razem. Jeszcze smutni, ale już razem.

Jest nas tu trzech: Pan Jezus, ksiądz i ja. Ja chcę tylko jednego: żeby mieć wreszcie czystą duszę. O tej mojej czystej duszy od dawna już marzy Pan Jezus, zapłacił za to przecież swoim życiem. Na czystości mojej duszy zależy też księdzu, dlatego tu przyszedł. Jeżeli we trzech chcemy tego samego, to powinno się nam udać!

Pocieszam się też myślą, że moje wypowiedzi wcale nie muszą być poprawne stylistycznie, bo to nie klasówka z polskiego. Jeżeli tylko nie mam zamiaru zatajać grzechów ani okłamywać księdza, to cokolwiek powiem i jakkolwiek to „wystękam”, zawsze będzie dobrze.

* * *

Na początku Spowiedzi, po chrześcijańskim pozdrowieniu i znaku Krzyża św., wypada przedstawić się. Nie chodzi o imię, nazwisko czy adres, bo takich rzeczy na Spowiedzi się nie mówi, nie są do niczego potrzebne. Ważne są natomiast informacje, które pomogą księdzu zrozumieć moją sytuację i podać odpowiednie dobre rady. Z moim tzw. stanem (małżeństwo, kapłaństwo, życie zakonne) wiążą się pewne obowiązki, trzeba więc o tym powiedzieć. Niektóre zawody pociągają za sobą dodatkową odpowiedzialność, np. nauczyciel odpowiada za uczniów, dlatego przydatna będzie wzmianka o zawodzie. Inaczej wychowuje się dzieci małe, a inaczej dorastające, przyda się więc informacja o dzieciach.

Zamiast pełnych zdań mogę zastosować też pewne uproszczenia. Choć nie jest to zbyt eleganckie, chodzi tu jednak o zwięzłe przekazanie przydatnych informacji. A jeśli ksiądz mnie zna, wie o mnie wszystko i dzisiaj, choć jest ciemnawo, też mnie rozpoznał, to mogę sobie całkiem «darować» to przedstawianie się.

Podam parę przykładów:

• „Jestem uczniem klasy trzeciej” (dziewczynka powie: „uczennicą”).

• „Jestem uczniem klasy trzeciej gimnazjum”.

• „Jestem studentem, przygotowuję się do małżeństwa”.

• „Jestem nauczycielką i matką trojga małych dzieci”.

• „Jestem wdowcem, mam czworo dorosłych dzieci poza domem”.

• „Żonaty, troje dzieci szkolnych, alkoholik”.

• „Rozwiedziony. Dzieci dorosłe, już «na swoim». Prywatna firma, pięciu pracowników”.

• „Jestem mężatką od pięciu lat, nie mamy dzieci, choć bardzo chcemy”.

• „Jestem księdzem od 30 lat i proboszczem małej parafii”.

• „Jestem dzieckiem i niech mnie ksiądz ratuje, bo zapomniałem, co mam dalej mówić”.

• „Ciocia mnie księdzem straszyła, niech mnie ksiądz jakoś rozśmieszy, bo strasznie się boję”.

• „Poznał mnie ksiądz? Znowu jestem. Za tydzień też przyjdę”.

* * *

Po tym wstępie powiem jeszcze, kiedy była moja ostatnia dobra Spowiedź św., a potem «wysypię» grzechy, jak się wysypuje śmieci.

ks. Krzysztof Pikul

Artykuł opublikowano w „Zwiastunie Maryi” nr 11 (214) z roku 2014.