„Ci, którzy się często spowiadają, to są najgorsi” – słyszałem już nieraz takie stwierdzenie. Zawsze prosiłem wtedy o konkretny przykład:

– Proszę mi podać choćby jednego takiego człowieka.

– Podać po nazwisku nie potrafię, ale na pewno tak jest.

To tak, jakby ktoś się upierał, że 2 × 2 = 19, chociaż ile razy na palcach próbował, zawsze wychodziło mu 4. Jednak nadal twierdzi, że ma być 19. Po prostu zła wola i przewrotność. Rozpaczliwa próba usprawiedliwienia własnego postępowania, wbrew wszelkiej logice i wbrew faktom.

* * *

Nie ma się co „czarować”, po prostu mamy grzechy. Wszyscy. Nie miał tylko Pan Jezus i Matka Boża. A jeśli je mamy, to jest już wystarczający powód, by można było wybrać się do Spowiedzi św.

Ręce myjemy po parę razy dziennie, nawet jeśli nie widać na nich brudu. Co parę dni urządzamy pranie. A w sprawach duszy często zapominamy o higienie, jakby nie był to XXI wiek, lecz któreś tam tysiąclecie jeszcze przed narodzeniem Pana Jezusa.

* * *

Gdyby tak – niezbyt elegancko – porównać człowieka do samochodu, to odpowiednikiem Sakramentu Pokuty byłaby myjnia samochodowa, ale połączona ze stacją benzynową. Bo na Spo­wie­dzi dokonuje się nie tylko mycie duszy z grzechów, ale też zaopatrywanie jej w odpowiedni zapas energii.

Do stacji benzynowej przyjeżdża się też i z czystym autem, właśnie po zapas paliwa.

W sprawach duszy energią i paliwem jest pomoc Boża (zwana łaską uczynkową), czyli „wzrost sił duchowych do walki, jaką musi prowadzić chrześcijanin” (KKK 1496).

Niezależnie od naszej woli życie jest walką, bo szatan nieustannie atakuje nas pokusami. Wciąż potrzebne są te „siły duchowe do walki”. Kto się częściej spowiada, łatwiej będzie zwyciężał. Będzie najlepszym! (A nie najgorszym, jak niektórzy powtarzają).

Auto chcemy mieć najlepsze. Telewizor, pralkę, smartfona też. Tylko czy my sami dorównujemy tym sprzętom i również pragniemy być najlepsi?

ks. Krzysztof Pikul

Artykuł opublikowano w „Zwiastunie Maryi” nr 2 (217) z roku 2015.