Częsta Spowiedź św.
Gorąco zachęcamy do utrzymania rytmu spowiedzi świętej raz w miesiącu (np. w ramach I piątku miesiąca). W przypadku popełnienia grzechu ciężkiego jak najszybciej pojednajmy się z Bogiem i zerwijmy z grzechem!
Uważajmy aby nie popaść w skrupulanctwo.
Ks. Dawid Pietras
Kazanie, Gorzów Wlkp.
A.D. 2016
O SKRUPULANCTWIE
Spowiednicy i kierownicy duchowi coraz wyraźniej zauważają problem skrupulanctwa. Dopada on nierzadko ludzi pobożnych, walczących o bliską relację z Bogiem, pragnących świętości. Spotykam takich ludzi również w swojej praktyce duszpasterskiej. Wielu z nich prosiło mnie o pomoc, a rozmowy z nimi doprowadziły mnie do napisania tego kazania. Postanowiłem więc głębiej wejść w temat skrupulanctwa. Mam więc nadzieję, że ta katecheza będzie pomocą dla wielu z tych, którzy cierpią na skrupuły.
Na początku tego kazania zastanówmy się więc czym jest skrupulanctwo. Jest to stan wewnętrznej udręki, wątpliwości natury moralnej, które dotyczą własnego postępowania. A występowanie skrupułów ściśle łączy się z obecnością w nas sumienia. Rolą sumienia jest przed popełnieniem czynu odradzać albo zachęcać, a po uczynku chwalić albo ganić. Istnieją więc różnie ukształtowane sumienia: laksystyczne (luźne, które nie widzi niemal w ogóle grzechu), właściwie ukształtowane, sumienie delikatne i sumienie skrupulatne (trwożliwe, ciasne, zawikłane). Tu odsyłam do mojego kazania „O sumieniu”. Sumienie więc musi zostać właściwie ukształtowane w świetle Bożego prawa naturalnego i pozytywnego objawionego. Sumienie kształtujemy w oparciu o naukę Kościoła katolickiego co do doktryny i moralności. Nauka ta, depozyt wiary, jest oparta na Bożym Objawieniu zawartym w Biblii i Tradycji Apostolskiej.
Przyjrzyjmy się teraz skąd pochodzi określenie skrupułów. Z języka łacińskiego scripulum znaczy dosł. kamyczek. Oznaczał pierwotnie drobny odważnik, który przechylał szalę bardzo czułej wagi. Na płaszczyźnie więc moralnej termin ten przeszedł do oznaczenia przesadnej drobiazgowości w roztrząsaniu kwestii sumienia. Ten ostry kamyczek może też oznaczać przeszywający ból w sumieniu. Ktoś porównał kiedyś skrupuły do małego kamyczka, który wpadł do buta. Utrudnia wszelkie przemieszczanie się, ale problem w tym, że w rzeczywistości tego kamyczka tam nie ma. Skrupulat obwinia się za zło, którego de facto nie popełnił. Ma również ciągłe obawy, że kiedyś popełni jakieś zło. Sumienie skrupulatne działa więc z kontekście przeszłości i przyszłości. Podobnie jak hipochondryk, któremu wydaje się, że ma daną chorobę, a w rzeczywistości jest zdrowy. Martwi się też, że może zarazić się jakąś chorobą. Podobnie skrupulant żyje w stanie nieustannej obawy, że splamił swoje sumienie, albo że je splami. Jego codzienność wypełnia lęk czy oby jest jeszcze w stanie łaski uświęcającej. Cechuje go uporczywy irracjonalny stan wątpliwości co do swego stanu moralnego. Natomiast w praktyce te wątpliwości pozbawione są obiektywnych podstaw. Skrupulat staje się zakładnikiem własnej nadwrażliwości i wyobraźni. Nasilenie tych obaw może być różne i w różnym stopniu występuje u danej osoby.
Skrupulat również nierzadko upiera się przy swojej wizji świata, grzechu, sumienia… Zdarza się również w skrajnych przypadkach, że ma skrupuły wobec samych skrupułów. Sytuacja przez to staje się jeszcze bardziej kuriozalna i zawiła. Zdarzyć się może, że wszelkie racjonalne tłumaczenie nie dociera do niego. Zwykła porada nie przynosi ulgi, a jeśli przynosi to na jakiś krótki czas. Bo po jakimś czasie na nowo zaczyna rozdrapywać sumienie, wiele czasu spędzając na analizie przeszłych czynów i zastanawiając się na nad ważnością odbytych spowiedzi. Ludziom cierpiącym na skrupuły brakuje jakiejś wewnętrznej spójności. Jedni z nich mają przeświadczenie o swej niewinności, choć jednocześnie czują się winni. Inni postępują źle, ale nie chcą mieć poczucia winy. Wypaczają więc swoje sumienie skomplikowanymi analizami i pokrętnymi racjami. Mechanizm zanegowania własnej winy obraca się z czasem przeciwko nim.
Może też zdarzyć się, że skrupuły są zesłane przez wolę Bożą. Cierpienie samo w sobie jest tajemnicą i może być dopuszczone przez Boga np. w celu ekspiacji za grzechy lub wypraszania łask. Trudno powiedzieć jak często Bóg udziela cierpienia skrupułów w formie ekspiacji. Potrafią oni wtedy niejednokrotnie pomóc innym i ocenić ich sytuację, ale co do swojego stanu tracą umiejętność właściwej oceny. Trwają jakby w ciemnościach. Wiemy, że święci mistycy przechodzili takie stany. Dla nich te noce ciemne były formą oczyszczenia i pokuty z grzechy. Stawały się drogą do zupełnego zaufania Bogu i Jego Kościołowi, do oczyszczenia z pychy, do pogłębienia nienawiści do grzechu. „Skrupuły – mówi znakomity pisarz ascetyczny, Scaramelli – pochodzące ze szczególnego dopustu Bożego, poznaje się po zbawiennych skutkach, jakie za sobą pociągają; skoro bowiem Pan doświadcza w ten sposób dusze ku ich poprawie, zsyła On im jednocześnie nadzwyczajne posiłki, których im w tym wypadku potrzeba. Co za tym idzie, dusze takie wśród walk i burz zbliżają się do przystani doskonałości chrześcijańskiej, choć same o tym nie wiedzą nawet. Toteż spostrzegamy, że dusze te coraz bardziej oddalają się od grzechu, że go unikają z coraz większą odrazą, że gorliwie pracują nad postępem wewnętrznym, że w przeciwieństwie do innych skrupulatów stają się coraz posłuszniejsze, coraz wytrwalsze w modlitwie i coraz wierniejsze w praktykowaniu cnót”. Po czasie nocy ciemnej następował w ich duszy wewnętrzny pokój!
Czasem trudno jest odróżnić sumienie delikatne od sumienia skrupulatnego. Zdarza się, że osobę, która dba o swój rozwój duchowy, z roztropnością unika okazji do pokus itd. nazywamy skrupulatem. Nic bardziej mylnego! To jedynie delikatne sumienie, które wynika z wysokiej doskonałości chrześcijańskiej, a więc jest przejawem świętości. Takie sumienia mieli właśnie święci Kościoła. Uzyskane rozgrzeszenie w sakramentalnej spowiedzi przynosiło im spokój ducha. Oni właściwie rozumieli swoją grzeszność, ale i ogrom miłosierdzia Bożego. Takie delikatne sumienie miała np. św. Teresa od Dzieciątka Jezus czy św. Jan Paweł II, który spowiadał się co piątek. Trudno jednak powiedzieć, że byli oni skrupulatami. Mieli sumienia bardzo wyczulone na grzech. Należy więc jasno oddzielić sumienie skrupulatne od delikatnego. Czy święci Apostołowie dokonaliby tak wielkich dzieł, gdyby szli za skrupułami i natrętnymi myślami?
Wiemy już czym jest skrupulanctwo. Spróbujmy teraz nakreślić lekarstwa do walki z tą przypadłością:
LEKARSTWO NR 1: Modlitwa o uwolnienie od skrupułów.
Podstawowym lekarstwem jest modlitwa o uzdrowienie z natręctw. Modlitwa jest najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby duszy. To światło Ducha Świętego rozjaśni ciemności, które zagościły w duszy skrupulata i pomoże mu odróżnić dobro od zła. Mówimy, że „wiara czyni cuda”, ale jakże często niedowierzamy w moc wiary i modlitwy. Skrupulat powinien więc modlić się serdecznie o uwolnienie od męczących go skrupułów. Niech powtarza za ślepcem z Ewangelii: „Panie, abym przejrzał”. Może dobrą modlitwą była by modlitwa przed Najświętszym Sakramentem? Modlitwa, w której trwa się bez słowa przed samym Panem… Może owocna okazałaby się modlitwa o uwolnienie odmówiona przez jakiegoś kapłana, a może nawet egzorcystę? Może warto pomyśleć nad zamówieniem Mszy św. o uwolnienie? Nie możemy wykluczyć, że w niektórych przypadkach problem skrupułów jest spowodowany działaniem złego ducha. Wtedy może być potrzebna pomoc egzorcysty. Ważna jest również modlitwa, którą skrupulat będzie kierował do Boga za spowiednika lub kierownika duchowego, prosząc dla niego o światło Ducha Świętego. Spowiednik albo kierownik duchowy sam też niech otoczy serdeczną modlitwą cierpiącego na skrupuły.
LEKARSTWO NR 2: Dystans do skrupułów.
Osoba cierpiąca na skrupuły niech próbuje zdystansować się od tych natrętnych myśli i lęków. Niech zastanowi się co powiedziałaby osobie cierpiącej na takie dolegliwości, mającej takie myśli. Wtedy zobaczy absurd i nonsens takiego myślenia.
LEKARSTWO NR 3: Właściwe spojrzenie na Boga, Jego ojcostwo i miłosierdzie.
Nasze pokolenie jest pokoleniem ludzi bardzo poranionych. Zranienia spowodowane przez najbliższych, a szczególnie ziemskiego ojca mogą mieć wpływ na nasze postrzeganie Boga jako Ojca. Przywrócenie świadomości właściwego obrazu Boga Ojca może stać się kluczem do uzdrawiania tych zranień. Nie bagatelne na drodze duchowego uzdrowienia może być przebaczenie winowajcom, czyli tym, którzy zranili nas. W takich zranieniach może się kryć lęk przed samym Bogiem, a jest to lęk, który może rodzić skrupuły. Fałszywy obraz Boga może więc być spowodowany doświadczeniami przeszłości i brakiem miłości w domu. Może też zdarzyć się, że ktoś sam zbuduje sobie negatywny obraz Boga jako srogiego sędziego, a nawet jakiegoś tyrana. Choć w Biblii, a szczególnie w Starym Testamencie, Bóg jawi się jako sędzia sprawiedliwy, to jest wiele fragmentów mówiących o Jego ojcowskiej miłości. Również polecam objawienia Boga Ojca z XX wieku, dane s. Eugenii Elizabecie Ravasio, a zatytułowane: Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci. Jedyne objawienia prywatne Boga Ojca uznane przez autorytet Kościoła. Przepiękne teksty, w których Bóg Ojciec mówi do ludzkości. Przyszedł do Eugenii w postaci człowieka, usiadł przy niej, odłożył berło, koronę i kulę ziemską i zaczął dyktować jej orędzie miłości. Mówił w perfekcyjnej łacinie, której ona nawet nie znała. Te teksty mogą być wielką pomocą w uwierzenie w miłość Boga, jego ojcostwo… Mogą zaszczepić w duszę głęboki pokój. A więc mogą radykalnie przyczynić się do zmiany obrazu Boga, co z kolei może być krokiem milowym w walce ze skrupułami. Skrupulat musi prawdziwie uwierzyć w miłosierdzie Boga!
LEKARSTWO NR 4: Właściwe rozumienie grzechu i kary za grzech zgodne z nauką Kościoła katolickiego.
Skrupulat ma tendencję do wyolbrzymiania grzechów. Tam gdzie grzechu nie ma, widzi grzechy lekkie. Tam, gdzie grzech lekki, widzi grzech ciężki. Tam, gdzie grzech ciężki, widzi grzech przeciwko Duchowi Świętemu. Np. czynności dozwolone, takie jak odpoczynek czy rozrywka, będzie rozpatrywał jako potencjalny kolejny grzech. Wszędzie widzi jakieś przesadne i obsesyjne niebezpieczeństwo popełnienia grzechu. Niemal wszędzie widzi więc grzech i zadręcza się nim. Skrupulat ma ogromną trudność w odróżnianiu grzechu ciężkiego od lekkiego. Niestety dzisiaj wielu katolików ma z tym problem, nawet wśród tych, którzy nie cierpią na skrupuły. Skrupulat więc nie zauważa granicy między grzechem śmiertelnym a powszednim. W każdym grzechu ciężkim dopatruje się grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Stąd zawsze wydaje mu się, że żyje w grzechu ciężkim. Wiemy dobrze, że grzech ciężki to dobrowolne i świadome przekroczenie przykazania Bożego lub kościelnego w rzeczy ważnej. Muszą więc być spełnione te trzy warunki: wolna wola, świadomość grzechu i materia ciężka. Skrupulaci zazwyczaj mają problem z tym trzecim warunkiem, czyli z oceną materii. Trudno tu robić teraz listę grzechów ciężkich i przy każdym grzechu określać granicę między grzechem lekkim a ciężkim. To by wymagało osobnych katechez o Przykazaniach Dekalogu. Np. w kwestii kradzieży warto zwrócić uwagę komu się ukradło i co się ukradło. Jeśli chodzi o nieobecność na Mszy św. niedzielnej, trzeba zapytać się dlaczego się nie było… z powodu opieki nad chorym czy z lenistwa. Czy grzech nieczysty był popełniony z upodobaniem czy np. podczas snu… itd. Wielokrotnie okoliczności łagodzące np. stres, lęki… zmniejszają winę moralną i nie mamy już do czynienia z grzechem ciężkim. Skrupulat też nierzadko myli pokusę z grzechem, myli pokusę w formie myśli z myślą, która jest już grzechem. Warto jednak zdać sobie sprawę, że osoba żyjąca wiarą raczej rzadko popełnia grzechy ciężkie. A dobrze ukształtowane sumienie odczuje, że niegodne jest, by iść do Komunii św., i że potrzeba spowiedzi św. sakramentalnej. A jeśli chodzi o grzechy przeciwko Duchowi Świętemu, to ich istota polega na tym, że człowiek zamyka swoje serce na Boże miłosierdzie. Kiedy jednak otwiera się na nie, uzyskuje przebaczenie. Są więc one niewybaczalne tylko wtedy, kiedy człowiek w nich trwa. Tu polecam moje kazanie o „Grzechach przeciwko Duchowi Świętemu”, w którym dokładnie wyjaśniam to niełatwe zagadnienie.
I tu właśnie lekarstwem jest właściwe rozumienie grzechu i kary z grzech. Kiedy spowiedź jest ważna, odpuszczane są wszystkie grzechy, również te, które zapomnieliśmy lub te, których nie mamy nawet świadomości. Przebaczenie Boże zawsze jest całkowite, kompletne. Jeśli zrobiliśmy rachunek sumienia, wzbudziliśmy wolę poprawy i żal za grzechy oraz szczerze wyznaliśmy grzechy, nie umniejszając ich celowo, to możemy być pewni ważności tego sakramentu. To, czy uda nam się już więcej ich nie popełnić, tego nie wiemy. Ufamy w moc Bożą, że Bóg da nam łaskę wzmacniającą, z którą będziemy współpracować, by wytrwać w postanowieniach po spowiedzi. Nawet jeśli upadniemy po raz kolejny, to trudno. Papież Franciszek powiedział że „Bóg nie męczy się przebaczaniem”. Poza tym Bóg widzi i docenia nasz wysiłek walki z grzechem. Pamiętać również należy, że przy grzechach nałogowych wina moralna jest mniejsza i grzech ciężki może stawać się lekkim. Ta informacja też może nieco uspokoić skrupulatów. To jednak pozostaje do roztropnej oceny przez spowiednika.
Skrupulaci powinni również ze spokojem spojrzeć na przymiot Bożej sprawiedliwości. Paniczny lęk przed sądem szczegółowym, piekłem lub czyśćcem może stać się przyczyną skrupułów lub je pogłębiać. I znów tu z zaufaniem musi podejść do Bożego prowadzenia. Nawet najwięksi święci bali się, że będą potępieni. Do takich obaw trzeba więc podejść ze spokojem, ale musimy uważać, by nie zmieniły się one w jakąś paraliżującą fobię przed piekłem. Przecież wystarczy akt strzelisty połączony z żalem doskonałym w godzinę śmierci, by duszę ogarnęło nieskończone Boże miłosierdzie. Ufamy, że człowiekowi, który przez całe życie troszczy się o swoją duszę, Bóg da łaskę wzmacniającą na godzinę ostatnią. Módlmy się o dobrą śmierć dla nas. Pamiętajmy również o obietnicach Matki Bożej np. dla noszących szkaplerz karmelitański: „Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego”. Może noszenie szkaplerza stanie się dla skrupulatów środkiem na uspokojenie ich przed potępieniem...
Podobnie nieuzasadniony jest paniczny lęk przed czyśćcem. Bóg może nas doprowadzić do świętości i do takiego stopnia doskonałości, że będziemy modli wejść bezpośrednio do nieba! To naprawdę jest możliwe. Ile jest modlitw, dzięki którym odmawiający je ma obietnicę nieba bez czyśćca! Np. modlitwy podyktowane św. Brygidzie, modlitwa do Rany na Ramieniu. Warto wspomnieć o obietnicy przywileju sobotniego dla noszących szkaplerz, czy dla czcicieli św. Michała Archanioła. Maryja obiecała, że ten, kto będzie nosił szkaplerz karmelitański i dochowa czystości według swego stanu, będzie w sobotę po śmierci zabrany z czyśćca. A i św. Michał obiecywał rychłe wyzwolenie z czyśćca swoim czcicielom. Nie lękajmy się więc czyśćca, tylko zaufajmy Jezusowi i dążmy do świętości. Również wielkość kar w czyśćcu niech nas nie przeraża! Mimo ich wielkości, dusze te trwają w Bożym uścisku i są radosne, bo są pewne swego zbawienia, jak pisała św. Katarzyna z Genui. Boża mądrość dopuszcza takie cierpienia dla ich dobra i widocznie ich intensywność jest konieczna, by przygotować duszę do życia w niebie przed obliczem nieskończenie świętego Boga. Cierpienie ognia czyśćcowego jest dla nas swoistym traemendum et fascinosum.
Potrzebna jest więc nam ogólna pamięć o naszych grzechach, świadomość naszej grzeszności, duch pokuty… Nawet święci pokutowali za swoje grzechy do końca życia. Duch pokuty nie jest jednak szczegółowym rozpamiętywaniem i rozdrapywaniem każdego grzechu przeszłości, lecz jedynie pokorną świadomością swojej słabości, słabej natury ludzkiej i swoich grzechów – w ogólności.
Spójrzmy teraz na kwestię kary za grzechy. Skrupulat nęka się wizją kar wiecznych, czyli piekłem, a także wizją kar doczesnych – na ziemi i w czyśćcu. Co do przebaczenia grzechów ciężkich, już mówiliśmy sobie o miłosierdziu Bożym. Jeśli chodzi natomiast o kwestię kary doczesnej za grzech, to tu również potrzebny jest nam duch pokuty. Lęk nic nie pomoże skrupulatowi. Musi on zdać sobie sprawę, że Kościół szafuje zasługami Chrystusa i Świętych. Tych zasług jest nieskończona ilość! Skrupulat musi poznać wielką rolę odpustów zupełnych i cząstkowych, które może zdobywać, kiedy jest w stanie łaski uświęcającej. Jest tak wiele możliwości zdobycia odpustu zupełnego za siebie lub za zmarłych. Np. za odprawienie drogi krzyżowej, pół godziny adoracji, pół godziny czytania Biblii, koronka do Bożego miłosierdzia przez Najśw. Sakramentem itd. A odpusty cząstkowe zdobywamy za wszelkie czyny pobożne, takie jak post, jałmużna, czyny miłosierdzia, głoszenie wiary, cierpliwe niesienie krzyża, wykonywanie obowiązków stanu i wszelkie modlitwy. Tu odsyłam do mojego opracowania o odpustach i do kazania na ten temat. Znamienne jest to, co powiedział św. Augustyn: „Jedno dobrze odmówione wieczorem Ojcze nasz gładzi grzechy powszednie całego dnia”. Skrupulat musi więc spojrzeć w ten sposób na kwestię kary doczesnej, którą możemy w bardzo prosty sposób odpokutować już tu na ziemi. A i w godzinę śmierci Kościół daje nam łaskę odpustu zupełnego i absolucji generalnej!
LEKARSTWO NR 5: Świadomość ułomności ludzkiej natury i duchowej walki.
Skrupulanctwo może być wytworem lęku przed doskonałością, której nie da się osiągnąć. Skrupulat pojmuje doskonałość chrześcijańską w niewłaściwy sposób, czyli jako bezgrzeszność. A takiego stanu nie osiągniemy poprzez słabość ludzkiej natury, upadłej po grzechu pierworodnym. Mimo iż chrzest św. gładzi grzech pierworodny, to pozostaje tzw. pożądliwość, a więc tendencja do grzeszenia. Skrupulat winien skupić się bardziej na pomnażaniu cnót niż na zwalczaniu drobnych grzechów. A poprzez żywą relację z Chrystusem, modlitwę, życie sakramentami nastąpi duchowy wzrost i w rezultacie wiele grzechów zniknie. Musi sobie uświadomić, że każdy wysiłek w życiu duchowym jest doceniony przez Boga.
Nie sposób nie zauważyć tu również duchowej walki. Skrupuły to idealna pożywka dla szatana, który w ten sposób pragnie zabrać człowiekowi radość z Bożego przebaczenia. Szatan – ojciec kłamstwa może więc działać na dwa sposoby. Może prowadzić człowieka do laksyzmu sumienia, a więc do jego rozluźnienia albo do jego zacieśnienia, czyli właśnie do skrupułów. Dąży przez to do tego, by człowiek przestał przyjmować Komunię św. albo przyjmował Ją niegodnie. Próbuje wmówić, że jest się nie godnym, by ją przyjmować. I rzeczywiście nikt z nas nie jest godny, ale tylko w grzechu ciężkim nie wolno nam przyjmować Ciała Pańskiego. Wiemy, że gdy św. Faustyna miała takie wątpliwości, to Chrystus nakazał jej nie rezygnować z przyjmowania Komunii św.
Skrupuły mogą więc doprowadzić, że człowiek zaniedba ważne obszary życia duchowego, a nawet całkowicie zniechęci się do życia wiarą. Skrupulat skupia się bowiem na rzeczach mniej ważnych albo nawet kompletnie nieistotnych. Ogromną ilość energii wkłada w wysiłek, który nie przynosi duchowego wzrostu. Może to doprowadzić niemal do paraliżu życia duchowego i skrajnego wyczerpania walką z grzechami, których nie ma! To z kolei może doprowadzić do depresji oraz wdrukowanych stanów lękowych, a ostatecznie do porzucenia modlitwy, życia sakramentalnego, a nawet do całkowitej obojętności i porzucenia wiary! Wystrzegajmy się więc ducha skrupulanctwa, który jest tak bardzo destrukcyjny dla życia duchowego, psychiki i zdrowia fizycznego. Te trzy sfery są bowiem w człowieku ściśle złączone ze sobą i każda z nich ma wpływ na dwie pozostałe.
LEKARSTWO NR 6: Bezwzględne posłuszeństwo Kościołowi katolickiemu, spowiednikowi i kierownikowi duchowemu.
Kolejnym lekarstwem jest posługa mądrego spowiednika lub kierownika duchowego. Jest nim ktoś, kto właściwie naświetli problem skrupułów, ale i nauczy właściwie korzystać z sakramentu spowiedzi. Skrupulat musi jednak podporządkować się jemu, co nie jest dla niego łatwe, ponieważ wydaje mu się niejednokrotnie, że wie lepiej. Niech skrupulat nie rozważa czy spowiednik ma rację czy nie. Niech po prostu zobaczy w nim głos Boga. Wiemy z Dzienniczka św. Faustyny, jak bardzo Jezus chwalił swoją służebnicę za zupełne posłuszeństwo kierownikowi duchowemu nawet, kiedy nie miał racji. A więc wypełniając jego zalecenia bardzo podobamy się Bogu, nawet gdyby się on mylił. Spowiednik natomiast niech traktuje skrupulata z pełną współczucia dobrocią, ale zarazem i z niesłabnącą nigdy stanowczością. Jest to zasada kaloryfera, który jest twardy, ale ciepły.
I tak np. skrupulaci często wpadają w przerażenie kiedy słyszą o obowiązku podawania przy spowiedzi ilości i okoliczności grzechów ciężkich, jeśli wpłynęły na zmianę rodzaju grzechu. I tu zaczynają rozdrapywać każdy grzech i okoliczności jego popełnienia. Z tego powodu mają wielkie wątpliwości, czy ich poprzednie spowiedzi były ważne. Po pierwsze, zapominają oni, że ten obowiązek dotyczy grzechów ciężkich, a nie lekkich. Po drugie, spowiednik musi im wytłumaczyć, że jedynie zatajenie grzechu ciężkiego albo świadome jego umniejszanie czyni spowiedź nieważną i świętokradzką. Jeśli szczerze wyspowiadamy się tak, jak potrafimy, to spowiedź jest ważna. Skrupulat jednak będzie drobiazgowo wymieniał własne przewinienia, wyolbrzymiał te grzechy lub mnożył je. O każdym grzechu będzie mówił długo, żeby mieć pewność, że go właściwie podał przy spowiedzi. Bardziej więc skupi się na stronie technicznej niż na tym, że w konfesjonale spotyka zmartwychwstałego kochającego Chrystusa, który jedynie zakrywa się kapłanem. Następuje tu też wypaczenie nadziei. Człowiek zamiast budować nadzieję na zbawienie na przebaczeniu płynącym od Boga, tę nadzieję buduje na tym, że się dobrze wyspowiadał. Ten egocentryzm może być bardzo destruktywny dla życia duchowego, o czym będzie mowa poniżej.
Wiemy również, że nie poleca się skrupulatom spowiedzi generalnej czyli spowiedzi życia. Może to bowiem rozbudzić kolejne wątpliwości i skrupuły. Przede wszystkim u skrupulata rodzą się wciąż wątpliwości co do ważności poprzednich spowiedzi. Niektórzy z nich nawet chcieli by nieustannie powtarzać spowiedzi generalne. Zdecydowanie jest to nie wskazane. Skrupulant też ma tendencje, żeby spowiadać się bardzo często. Gdyby mógł, chodziłby codziennie do spowiedzi. Zbyt częsta spowiedź może jednak prowadzić do rozbudzania skrupułów, w których bardziej skupi się na grzesznej przeszłości niż na dalszej perspektywie życia duchowego. Dlatego spowiednik albo kierownik duchowy może wyznaczyć odstęp czasowy między spowiedziami, a nawet nakazać przyjmowanie Komunii św. bez obawy o świętokradztwo. Może też podjąć decyzję, aby skrupulat korzystał ze spowiedzi tylko w sytuacji popełnienia grzechu ciężkiego, a na spowiedzi nie podawał grzechów, co do których nie ma pewności. Spowiednik może również prosić, by skrupulat powstrzymał się od opisywania grzechów, chyba, że rzeczywiście zmieniają one rodzaj grzechu ciężkiego. Zwróci również uwagę na to, czy rachunek sumienia, z którego korzysta skrupulat nie jest zbyt szczegółowy, a nawet może wprowadzić jakiś limit czasowy w przygotowaniu się do spowiedzi. Skrupulat nie powinien też raczej wracać na spowiedzi do poprzednich spowiedzi, by starać się je uzupełnić. Kierownik duchowy albo spowiednik powinien również zwrócić uwagę na to, żeby penitent cierpiący na skrupuły, spowiadając się, pamiętał o miłości i miłosierdziu Boga, a nie skupiał się wręcz maniakalnie do popełnionych grzechów. Powinien również wyjaśnić skrupulatowi dokładnie rozróżnienie między grzechem lekkim a ciężkim. Nawet dokładnie omawiając każdy grzech, o który zapyta skrupulat. Wszystko musi być poddane pod roztropną ocenę spowiednika lub kierownika duchowego.
Obserwuje się ponadto, że skrupulat miewa tendencje do zmieniania spowiednika lub kierownika duchowego, a także do korzystania z kilku spowiedników czy kierowników duchowych naraz. Ciągłe skrupuły kierują go do chęci zmiany osoby, która pomaga w duchowym kierownictwie. Dlatego podręczniki teologii duchowości kładą nacisk na to, by jeden konkretny kapłan objął duchowe prowadzenie w walce ze skrupułami. Skrupulat powinien więc w zaufaniu zawierzyć się duchowemu kierownictwu Kościoła, który będzie przemawiał przez mądrego kapłana – kierownika duchowego albo spowiednika. Czasami jakby na ślepo, ale z zaufaniem Kościołowi musi uwierzyć w naukę, jaką kieruje do niego spowiednik lub kierownik duchowy. Wszyscy bez wyjątku teologowie i pisarze ascetyczni zgodnie stwierdzają, że przez nieposłuszeństwo skrupulat z własnej winy w nieskończoność odwleka uleczenie swej choroby. Natomiast przylgnięcie do nauki Kościoła katolickiego – naszej Matki i życie w stanie łaski uświęcającej zaowocuje w sercu głębokim pokojem. Każdy, kto kocha Kościół, rozumie to uczucie pokoju, który wynika z pewności światła oświetlającego drogi życia.
Kompetentne prowadzenie osoby cierpiącej na skrupuły, musi wiązać się też ze znalezieniem przyczyn istniejących zaburzeń. Wtedy dopiero opiekun powinien podjąć konkretne sposoby pomocy. Roztropność i otwarcie na światło Ducha Świętego niech zapobiegną niewłaściwych decyzji, które mogą zaszkodzić skrupulatowi.
LEKARSTWO NR 7: Praktyka cnoty pokory.
Św. Franciszek Salezy mawiał: „Przyczyną wszelkiej trwożności jest pycha”. Dlatego lekarstwem na skrupuły jest praktyka pokory – królowej cnót. Ta pokora łączy się z posłuszeństwem spowiednikowi lub kierownikowi duchowemu. Skrupulat musi modlić się o pokorę, w duchu której zaufa bezwzględnie Bogu i Jego prowadzeniu do świętości. Niech potraktuje skrupuły ze spokojem jako krzyż, który musi nieść dla Jezusa. Celem walki ze skrupułami niech będzie dobra służba Bogu, a nie odczuwalny wewnętrzny pokój serca. Właściwe ustawienie tego celu ułatwi walkę ze skrupułami.
LEKARSTWO NR 8: Właściwe rozłożenie codziennych czynności i roztropny program życia chrześcijańskiego.
Pewne jest to, że skrupulat winien unikać bezczynności. Bezczynne siedzenie w domu może spowodować, że znów uciekał będzie do swoich skrupułów. Jego kotłujące się myśli i wyobraźnia winna być więc zajęta w jakiś godziwy sposób. Nie wymaga się raczej od niego nadmiernie długich modlitw i czytań duchownych, bo to znów może mnożyć jego skrupuły. Podobnie nie powinien rozpowiadać wszystkim na około o swoich skrupułach. Niech o swoich skrupułach mówi tylko spowiednikowi lub kierownikowi duchowemu. Skrupulat powinien więc raczej poprzestać na roztropnym programie życia chrześcijańskiego. Czas jego powinny wypełniać po części obowiązki zawodowe, po części zaś godziwe rozrywki, stanowiąc odprężenie dla umysłu i umożliwiające mu miłe spędzenie wolnych chwil. To zalecenie łączy się z kolejnym lekarstwem.
LEKARSTWO NR 9: Pomoc psychologa lub psychiatry.
Be zwątpienia skrupuły mogą mieć swoje źródło w psychice. Mogą się zdarzyć sytuacje, że pomoc specjalisty jest bardzo potrzebna. Jak wiemy, Kościół nie potępia psychologii, ale musi być to psychologia niesprzeczna z wiarą katolicką. Psychologia nazywa skrupulanctwo nerwicą natręctw. W literaturze tematu można znaleźć różne koncepcje powstawania skrupułów. Jedni nazywają to rodzajem natręctwa podszytego lękiem, który uniemożliwia prawidłową ocenę moralną zachowania. Inni z kolei odsuwają wpływ intelektu i źródeł skrupułów dopatrują się w zaburzeniach emocjonalnych, które przyćmiewają logiczne myślenie. Jeszcze inni zauważają wpływ perfekcjonizmu podszytego niskim poczuciem własnej wartości. Spowodowane to może być poczuciem krzywdy, przepracowaniem i skrajnym wyczerpaniem. Przyczyną może być też egoizm osoby, która za wszelką cenę chce mieć pewność własnej nieskazitelności. Również usposobienie melancholiczne może mieć wpływ na powstawanie skrupułów. Ci zazwyczaj bowiem patrzą na wszystko przez czarne okulary. Nie da się więc zaprzeczyć, że czynniki psychiczne mają nie mały wpływ na powstawanie i utrwalanie skrupułów. Dlatego należy pomóc skrupulatowi w zrozumieniu różnicy między jego nastawieniem emocjonalnym a rzeczywistym stanem rzeczy. Skrupulat musi stopniowo przyswoić tę różnicę i uwierzyć w nią. Jest to ważny krok, czyli uznanie niezgodności odczuć z rzeczywistością.